Agencje reklamowe, agencje social media, agencje interaktywne, agencje 360… moglibyśmy tak bez końca wymieniać. Na rynku mamy do czynienia z prawdziwym zatrzęsieniem firm o podobnym profilu. Jak zatem się przebić, zyskać rozgłos, a zarazem nawiązać współpracę z nowymi klientami?
Jednym ze sposobów jest… kreatywna wysyłka do firm. Ta może przyjmować różne formy. Jak zrobiła to agencja Abanana, dowiecie się za chwilę.
Przede wszystkim wytypowaliśmy prawie 200 firm, z którymi jeszcze nie współpracowaliśmy, a profilem swojej działalności i wytwarzanych produktów odpowiadają naszej specjalizacji. Następnie ustaliliśmy adresy działów marketingów tychże firm, co nie było zadaniem łatwym, ponieważ duża konkurencja sprawia, że instytucje nie dzielą się takimi informacjami zbyt chętnie. Dlaczego nie zadzwoniliśmy do nich i nie zapytaliśmy wprost? Zepsulibyśmy wtedy całą zabawę ?
Ale po kolei: wkrótce Boże Narodzenie, więc przygotowaliśmy kartki świąteczne dla każdego z cierpliwie namierzanych adresatów. – Nic nadzwyczajnego – powiecie. I macie rację, ale do nich dołączyliśmy obrandowane przez nas skarpetki świąteczne z logotypem Abanana oraz informację o realizacji zamówienia 50 000 sztuk identycznych skarpet dla każdej z firm. Stosowne pismo, spełniające standardy profesjonalnej korespondencji handlowej, zostało podpisane przez prezesa firmy produkującej skarpety – Musę Yamiensisa. Dlaczego pan Musa…? Już odpowiadamy: to jedna z odmian banana ?
Adresat pisma, czyli dział marketingu, aby sprawdzić status zamówienia, musiał wejść na specjalnie przygotowany landing page – www.abanana.shop
Tam, zamiast informacji o zamówieniu, zamieściliśmy specjalnie przygotowany film, w którym w sposób zabawny pokazaliśmy, w czym jesteśmy dobrzy i jaki jest profil naszej działalności.
Efekt? W ciągu tygodnia landing page odwiedziło ponad 150 osób, wiele wysłało nam informację, że dali się wkręcić w fałszywe zamówienie i ocenili przygotowaną przez nas akcję bardzo wysoko, prosząc jednocześnie o przesłanie propozycji działań dla ich firmy na podstawie wysłanych do nas briefów.
Jednym zdaniem: osiągnęliśmy zamierzony cel. Mamy nadzieję, że sama akcja wywoływała częściej uśmiech niż irytację, a bananowy pretekst przeistoczy się w kokosowy interes, czego życzymy wszystkim wkręconym i, oczywiście, sobie ?