Wiele różni działy marketingu od agencji. Wiele też łączy. Na przykład uzależnienie od Powerpointa. Dobra prezentacja to podstawa briefingów, debriefingów, planów kwartalnych i… decyzji o podwyżkach. A nic tak nie uatrakcyjnia prezki, jak zapierające dech video lub świetne zdjęcie… do którego nie mamy praw.
Przygotowując materiały z konferencji Internet ASAP, spędziliśmy sporo czasu nad „legalizowaniem” warstwy wizualnej niektórych prezentacji. Jeśli chcesz, by twój PPT był w pełni profesjonalny i dało się go bezpiecznie używać, zwróć uwagę na źródła zdjęć. Nie muszą być płatne!
Fot. -=RoBeE=-@Flickr, lic. CC BY 2.0
Ja osobiście bazuję na popularnym… Flickerze. To serwis społecznościowy fotografów-amatorów, z bardzo bogatą bazą zdjęć, przyzwoitą wyszukiwarką i – co najważniejsze – przejrzystą informacją o ochronie prawnej dla każdego zdjęcia z osobna. Flickr umożliwia wyszukiwanie zdjęć z zastosowaniem filtra praw autorskich. Możemy wyszukać np. zdjęcia pasujące do frazy „luksusowy samochód”, ale tylko takie, które można za darmo wykorzystać w pracy komercyjnej. Licencji „darmowych” jest wiele odmian i warto o nich wiedzieć, ale na Flickerze licencja na każde zdjęcie jest bardzo przejrzyście rozpisana (po angielsku) – wystarczy kliknąć „Some rights reserved” poniżej oglądanej fotografii. Wykorzystując tak wybrane zdjęcia, musimy pamiętać o ich odpowiednim oznakowaniu, wynikającym z rodzaju licencji udostępnionej przez autora. Większość darmowych zdjęć udostępnionych jest na Flickerze na zasadach Creative Commons z uznaniem autorstwa (CC BY). Oznacza to, że w prezentacji będziemy musieli podpisać autora, oraz wskazać rodzaj licencji, na podstawie której używamy obrazka. Na przykład tak, jak pod powyższym zdjęciem uroczego szczeniaczka.
Oczywiście, fajnych źródeł darmowych grafik jest znacznie więcej. Polecam np. facebookową stronę „Grafika za darmola” i… agendy rządu USA. Nie każdy wie, że zasoby graficzne powstałe w związku z działalnością amerykańskich instytucji publicznych i/ lub przez nie opublikowane znajdują się w domenie publicznej. Dzięki temu swego czasu zrobiłem bardzo atrakcyjną wizualnie prezentację o e-commerce, w oparciu o piękne zdjęcia amerykańskich samolotów. Pamiętajmy też, że wszystkie dzieła trafiają do domeny publicznej 70 lat po śmierci autora. Stosunkowo łatwo więc przygotować atrakcyjną prezkę w stylu vintage, lub odwołując się do klasyków sztuki.
Czasem możemy legalnie wykorzystać zdjęcie – lub inną pracę – bez licencji, w ramach „dozwolonego użytku”. Najczęściej – edukacyjnego, jeśli naszym celem jest ilustrowanie jakiegoś problemu, który tłumaczymy. Wówczas jednak musimy zadbać, by materiał miał charakter czysto informacyjny, a nie zdobniczy. Możemy np. pokazać złą reklamę po to, by wytłumaczyć jej wady, lub odwrotnie – pokazać reklamę wybitną by wykazać jej zalety.
Video?
W prezentacjach liczy się wrażenie. I dlatego wstawiamy do nich filmy. Zazwyczaj są to materiały objęte tradycyjnym copyrightem. Ale mamy wyjście. Otóż, jak wiemy z głośnego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, link internetowy do materiału który już został zamieszczony w sieci dla nieograniczonej liczby odbiorców, nie stanowi naruszenia standardów ochrony praw autorskich. Zagnieżdżenie, zwane w żargonie „embedowaniem” medium ma taką samą „moc”, co podanie samego linku. Tak więc, w upublicznianych prezentacjach nie wolno umieszczać filmów bez zgody autora lub dysponenta praw, ale można je zagnieździć za pomocą linku. Pod jednym wszakże warunkiem: że linkowany materiał pierwotnie umieszczony został legalnie, to znaczy, nie linkujemy do pirackiego materiału. Najbezpieczniej – linkować treści z „oficjalnych” kanałów twórców, producentów lub publikatorów treści.
Tym ograniczeniom nie podlega krótki fragment utworu. Jak krótki? 2 sekundy! To oczywiście za mało, by wywołać efekt „wow”, ale dla toku prezentacji wystarczy niekiedy jedna klatka.
Jak zagnieździć video z sieci w prezentacji Powerpoint? Oto kilka prostych sposobów, nie wymagających żadnej zaawansowanej wiedzy o formantach ActiveX, czy pasku dewelopera. Umożliwiają zagnieżdżanie video z serwisu Youtube:
„Stary” Office 2003, 2007: Ściągamy i instalujemy odpowiednią wtyczkę do Powrpointa, np. stąd. Po instalacji, w menu „Wstaw”/ „Insert” pojawi się ikonka „Youtube video”. Po jej kliknięciu otworzy się „wizard”, bezboleśnie prowadzący przez cały proces. Zapyta nas o link do filmu. Ważne, by link ten zaopatrzyć w odpowiednie parametry, jak „start” i „end” (wskazujące od której do której sekundy materiał ma być odtwarzany). Pełną ich listę znajdziemy w zasobach Google Developers. Uwaga: Aby tak zamieszczone filmy działały w prezentacji, plik musimy zapisać z możliwością obsługi makr (przy wyborze formatu zapisu), a odbiorca prezentacji będzie musiał kliknąć zgodę na wykonywanie makr przy otwieraniu pliku.
Office 2010–2013 – zależy od systemu. W systemach 32-bitowych (Windows XP, 32-bitowa Vista) również istnieje wtyczka. Generuje ona obiekt „flash” na podstawie kodu z Youtube’a. Wszystko co musimy zrobić, to wkleić w oknie edycji kod do umieszczenia na stronie, pobrany z YT. Kod można modyfikować, aby zmienić rozmiary obrazka, moment od którego ma się rozpocząć i w którym ma się zatrzymać wyświetlanie, albo wybrać, czy film ma się odtwarzać samoczynnie, czy po kliknięciu. W systemach 64-bitowych opcja ta w ogóle nie jest dostępna.
W najnowszym Office’ie nie trzeba absolutnie nic instalować. W menu „Wstaw” od razu mamy kreatorek umożliwiający wstawianie filmów z Youtube’a. Filtruje on od razu potencjalnie niepewne pod względem praw treści Youtube’a (ma to swoją dobrą stronę – daje nam pewność, że materiał jest legalny).
Jeśli chcemy pobrać video z innego źródła, np. Vimeo, lub obejść się bez wtyczki do Powerpointa, niezbędne okaże się użycie formantów AcitiveX. Wstawienie video tym sposobem przebiega następująco: We wstążce „Deweloperzy” klikamy na ikonkę z młotkiem i kluczykiem, a następnie w oknie dialogowym wybieramy wstawienie „Shockwave Flash Object” (wymaga to zainstalowania w systemie Shockwave Flasha). Następnie w odpowiednim polu okna dialogowego wklejamy link do filmu i gotowe! Skomplikowane? Procedura krok po kroku opisana jest tutaj (po angielsku).
Et voila!