Snapchat uruchomił właśnie nowe filtry. Gdy coś wrzucamy na „Snapa”, one rozpoznają obiekt, który jest nagrywany lub fotografowany.
Z czego wynika taki ruch Snapchata? Przede wszystkim z faktu, że coraz więcej zwolenników odnotowuje Instagram i jego Instastories, które w działaniu są coraz bardziej zbliżone do pierwowzoru, czyli do … Snapchata. Firma stara się ze wszech miar utrzymać zaangażowanie użytkowników i reklamodawców, musi więc działać.
Filtry zostały wprowadzone stopniowo w wybranych grupach użytkowników dwa tygodnie temu, co potwierdził rzecznik Snapchata portalowi Mashable. Ujawniono również, że nowe filtry będą automatycznie się pojawiać w karuzeli filtrów użytkownika po zrobieniu zdjęcia w określonym zestawie kategorii. Przykłady kategorii: koncerty, plaża, zwierzęta, sport, jedzenie.
Takie rozwiązanie wymusiło wprowadzenie zmian w samej aplikacji. Karuzela pierwotnie miała tak zwane „inteligentne filtry”, pokazujące czas, temperaturę i prędkość. Filtry te są teraz dostępne jako naklejki na pasku narzędzi kreacji, znajdującym się po prawej stronie ekranu.
Starając się wyjaśnić, o co chodzi w tej innowacji, dochodzimy też do kluczowego sformułowania, które robi karierę na całym świecie – monetyzacja działań. Dlaczego monetyzacja? Ponieważ w założeniu filtry nie tylko zapewnią użytkownikom Snapchata łatwy sposób na dekorowanie zdjęć wysyłanych do znajomych i do ich historii, ale wygenerują także przychody dla firm. Marki będą płacić za filtry sponsorowane, takie, które mogą być aktywowane w zależności od lokalizacji użytkownika lub dostępne dla podzbioru użytkowników na podstawie zainteresowań.
To nie koniec zmian. Użytkownicy Snachata mogą oczekiwać znacznie większej liczny nowości w aplikacji i to już w nadchodzących tygodniach. Mamy do czynienia z masową przebudową tego medium, którą wymusił CEO Evan Spiegel, zaniepokoił i bardzo rozczarował go bowiem raport o zarobkach Snapchata w ostatnim okresie.