X

Swarm – czym jest nowe dziecko Foursquare’a

Kilka tygodni temu twórcy Foursquare, najpopularniejszego serwisu społecznościowego opartego na geolokalizacji, zdecydowali się na rozszczepienie swojej flagowej aplikacji na dwie odrębne. Tak powstał Swarm (z ang. Rój), który miał w założeniu zrewolucjonizować mechanizm komunikowania się ze znajomymi. Jak wygląda to w praktyce?

Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację: delektujemy się właśnie kawą w środku dnia i zapragnęliśmy nagle czyjegoś towarzystwa: zamiast wykonywać telefony czy słać smsy, chwytamy w dłoń naszego smartfona i meldujemy się w danym miejscu za pomocą Swarm’a. Wówczas znajomi w pobliżu (korzystający oczywiście z aplikacji) dostaną powiadomienie o naszej aktywności. Możemy również planować czynności na przyszłość i zapraszać poszczególnych użytkowników. Ponadto, na wirtualnej mapie sprawdzimy jakie miejsca ostatnio odwiedzili. Co ciekawe, aplikacja posiada moduł pozwalający na automatyczne „śledzenie” naszej aktywności – wówczas działa jak prawdziwy Big Brother, na bieżąco wysyłając do sieci informacje o naszym położeniu. Jeśli ktoś uważa, że to zagrożenie dla jego prywatności, może zmienić konfigurację na ręczne meldunki.

A jak Swarm wpłynął na swoją aplikację-matkę, czyli Foursquare? Serwis, który znaliśmy wcześniej głównie z kolekcjonowania odznak za meldunki, ewoluuje obecnie w stronę wirtualnej panoramy firm – łudząco przypominającej funkcjonalności znane nam chociażby z aplikacji Yelp. Zgodnie z zapowiedziami twórców, pod koniec lata ujrzymy udoskonaloną wersję serwisu, która pozwoli nam np. wyszukać najlepszą restaurację w okolicy, bazując na rekomendacjach odwiedzających ją userów. Jak nowe funkcjonalności będą mogli wykorzystać marketerzy? Przekonamy się już niebawem.