Niebieski znacznik przy nazwie konta na Twitterze od zawsze oznaczał przynależność do opiniotwórczej czołówki. Ta możliwość posiadania widocznej weryfikacji była dostępna szczególnie dla osób publicznych, które aktywnie udzielały się na platformach społecznościowych. Mówiąc wprost: jeśli nie należałeś do elitarnego grona ludzi wpływowych, to mogłeś jedynie pomarzyć o niebieskim kolorze towarzyszącym nazwie twojego konta. Od niedawna jest inaczej. Twoje pragnienie może się spełnić za jedyne 8 dolarów miesięcznie! Możesz być liderem opinii lub podszyć się pod znaną markę i spowodować, aby ktoś odniósł druzgocące straty na rynku. Brzmi nieprawdopodobnie? Tak jednak jest za sprawą najbogatszego człowieka na świecie.
Do tej pory Twitter był darmową platformą zrzeszającą tych, którzy chcieli uczestniczyć w publicznej, swobodnej i bezpiecznej rozmowie w skali globalnej. Konta na Twitterze posiadają aktorzy, muzycy, politycy, lekarze, filantropi, managerowie… oraz zwykli ludzie. Z tak zwanej weryfikacji konta korzystają największe platformy społecznościowe, aby utrzymać bezpieczeństwo komunikacyjne i informacyjne. Dzięki weryfikacji użytkownicy wiedzą, że dane konto jest prowadzone przez konkretną osobę, jest unikatowe (czyli należące do osób lub firm, które reprezentuje, i które istnieją) oraz wartościowe (tworzone przez popularną osobę lub firmę). Wszystkie wprowadzane zabezpieczenia mają zapewnić wiarygodność platform internetowych. W społeczności serwisowej konta o zweryfikowanym statusie są cenione, opiniotwórcze oraz chętniej twittowane. Elon Musk, przejmując Twittera, zapowiedział zmniejszenie liczby fałszywych kont i walkę ze spambotami, tymczasem jego pierwsze decyzje są nie tylko kontrowersyjne, w tym kontekście należy je uznać za absurdalne, autentyczność można sobie bowiem kupić za parę dolarów.
Zakup platformy sfinalizowany został pod koniec października, wkrótce nastąpiły zmiany kadrowe, które zatrzęsły zarządem Twittera. Elon Musk oprócz masowych zwolnień zafundował zmianę zasad dotyczących weryfikacji kont. Nie trzeba już składać wniosków o weryfikację na podstawie dotychczasowych kryteriów, wystarczy opłacić subskrypcję. Płatna forma subskrypcji weszła w życie po przeprowadzeniu krótkiej ankiety na serwisie, w której znaczna większość (81%) respondentów odniosła się bardzo sceptycznie do pomysłu opłat za używanie Twittera. Tym bardziej absurdalna wydaje się ta decyzja i tym bardziej wątpimy w głośną zapowiedź pokonania spambotów.
Nowe zasady weryfikacji pomijają możliwość uzyskania niebieskiego znaku na wcześniejszych warunkach (w oparciu o aktywność, autentyczność i zaangażowanie). Obecnie ten przywilej jest możliwy jedynie dzięki Twitter Blue, czyli płatnej subskrypcji. Innowacje wzbudziły fale krytyki wśród użytkowników. Również znane osobistości, które do tej pory aktywnie udzielały się na platformie, wyraziły swoje oburzenie. Niezadowoleni użytkownicy, ci którzy nie zamierzają płacić za korzystanie z Twittera, przenoszą się masowo na Mastodon będący zbliżoną wersją popularnej platformy mikroblogowej. Mimo że Mastodon na polskim rynku zaliczany jest do niszowych serwisów, to w ciągu czterech dni od przejęcia Twittera zyskał 120 tys. nowych użytkowników. Z pewnością jest to opcja do rozważenia przez „Twitterowe sieroty”.
Po niespełna kilku dniach od wprowadzenia płatnej weryfikacji nastąpiły pierwsze, istotne komplikacje. Firma Eli Lilly and Company poniosła poważne straty, po tym, jak z konta podszywającego się pod giganta farmaceutycznego opublikowano twitt informujący o darmowej insulinie. Opłacona subskrypcja pomogła uwiarygodnić fałszywe konto, co spowodowało poważne straty nie tylko na rynku. Zaburzone zostały również funkcje opinii publicznej.
W sieci, gdzie łatwo o fałszywe informacje, trudno jest utrzymać wiarygodność. Dlatego koncepcję uwiarygodnienia kont i potwierdzania tożsamości przyjęto z takim entuzjazmem. Niemal od początku funkcjonowania Twittera niebieskie znaczki świadczyły o autentyczności publikowanych treści. Użytkownicy mogli być pewni, że dana informacja, komentarz pochodzą z prawdziwego źródła. Elon Musk przewrócił do góry nogami świat Twitterowiczów. Wprawdzie nadal naruszenie Zasad platformy Twitter grozi utratą znaczka, także przez subskrybentów, jednak udowodnienie fałszywej tożsamości, rozpowszechniania spamów i innych nadużyć wymaga czasu, czasu, w którym już dokonuje się informacyjna manipulacja.
Możliwe, że patrzymy na powolny upadek giganta mikroblogowego. Równie dobrze możemy być świadkami kolejnego sukcesu najbogatszego człowieka świata, który przekuje „porażkę” w sukces. Możliwe również, że tak szumnie zapowiadane „uwolnienie przestrzeni do rozmowy” właśnie trwa (zdarzenie, które przywołaliśmy, przyczyniło się do dyskusji na temat cen insuliny w USA.
Co wyłoni się z chaosu? Intencje Elona Muska z czasem staną się czytelne. Na pewno ten wątek warto śledzić.