Uwagę ogólnoświatowych mediów po raz kolejny przykuł konflikt izraelsko – palestyński. Okazuje się, że Izrael podejmuje ofensywę niemal na każdym froncie – również w Internecie. Rząd i armia izraelska równolegle z działaniami zbrojnymi prowadzą zmasowany atak informacyjny przy użyciu narzędzi Web 2.0. Palestyna oczywiście nie pozostaje dłużna.
Społeczności skupione wokół wojny
Odkąd Izrael rozpoczął działania zbrojne w Strefie Gazy, w Internecie pojawiło się wiele komunikatów mówiących o powodach tej decyzji oraz przedstawiających stanowisko rządu izraelskiego. Rezydujący w Nowym Jorku izraelski konsul odpowiedzialny za relacje z mediami i public affairs- David Saranga przeprowadził za pośrednictwem Twittera wirtualną konferencję prasową dotyczącą konfliktu. Armia izraelska korzysta zaś z Youtube promując (?) prowadzone w Strefie Gazy operacje militarne.(przykład tutaj)
Nie tylko Izrael oczywiście korzysta z nowoczesnych narzędzi interaktywnej komunikacji. Również Palestyna i działający w niej Hamas od dawna są obecne w sieci, wykorzystując podobne ogólnodostępne narzędzi Web 2.0, np. Youtube. (przykład tutaj)
Szukanie usprawiedliwienia?
Komunikacyjna strona konfliktu izraelsko – palestyńskiego potwierdza zjawisko coraz bardziej skrajnej mediatyzacji życia codziennego. Proces ten często prowadzi do paradoksalnych sytuacji, gdzie zrzucenie bomby jest praktycznie poprzedzone informacją prasową na ten temat. Izrael i Palestynę można uznać więc za jednych z prekursorów wojennego e-PR.
Informacja – tak, reklama – nie!
Nieustanny przepływ informacji jest immanentną cechą współczesnego świata, dlatego nie dziwi zasypanie Internetu informacjami na temat konfliktu elektryzującego media w praktycznie każdym kraju. Problem jednak w tym by powstały szum informacyjny nie zmienił się w „reklamę” wojny. Kolejnym krokiem mogłyby wtedy być na przykład internetowe banery reklamowe promujące konflikty zbrojne, a to już chyba ciężka przesada…